środa, 8 marca 2017

8 marca

Myślę o Dniu Kobiet i o Manifach. Oglądam filmiki, zdjęcia, czytam hasła.
I mam wrażenie, że my robimy to wszystko jakoś tak od dupy strony.

Domagamy się równych płac, a potem wydajemy nasze pieniądze na ciuchy szyte przez kobiety pracujące za grosze w nieludzkich warunkach po drugiej stronie globu (albo i po sąsiedzku). Wydajemy je na kosmetyki, których produkcja zatruwa wodę i kobiety na innym kontynencie muszą nosić ją kilometrami. Wydajemy je na olej palmowy, a matka orangutan, nasza najbliższa krewna, ucieka z dzieckiem przed pożarem w dymie z płonących torfowisk. Wydajemy na mięso, sery, mleko, jajka, a matka krowa umiera z rozpaczy za utraconym dzieckiem. Wydajemy na gadżety, a kopalnie rzadkich metali zajmują kolejne tereny pod uprawę, kolejne pola, na których pracują kobiety, są zasypywane hałdami naszych śmieci. Wydajemy, pompując w atmosferę dwutlenek węgla, a oto jakaś kobieta opuszcza wyspę, którą zalewa ocean, ucieka przed suszą, głodem i bombardowaniem, płynie dziurawą, przepełnioną łódką przez niespokojne morze, wędruje w poszukiwaniu jakiejkolwiek przyszłości do nieprzyjaznych, ale jednak chwilowo bardziej bezpiecznych krain.

Nidgy, nigdy nie będzie równości, jeśli będziemy ją opierać na wyzysku ludzkości, zwierząt, ekosystemów, planety. Nie wierzę, że równość idzie z góry. Jeśli wyrównujemy w jednym miejscu, a w pozostałych nic się przez to nie zmienia albo jest gorzej, to jest sztuczny twór, wydmuszka, tani chwyt, gra pozorów. Jeżeli nasze prawa ograniczają prawa innych, to są nietrwałe jak dmuchawiec. Nigdy nie będzie równości między kobietami i mężczyznami, dopóki traktujemy innych ludzi jak zwierzęta, a zwierzęta jak rzeczy, dopóki niszczymy naszą jedyną planetę, Matkę Ziemię. Równość zaczyna się od korzeni. Od szacunku dla noworodka, dla bezdomnego kota, dla mrówki i kiełkującego nasionka klonu... dla budzącej się gleby i śródpolnej gruszy.

Nie, nie oznacza to, że mamy siedzieć cicho.


5 komentarzy:

  1. Równość to mit wymyślony przez socjalistów. Nawet zwierzęta na siebie polują i walczą o swoje terytoria. Na tyle, że w dobie ochrony gatunków trzeba zabijać jedne, by nie zjadły tych zagrożonych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że zwierzęta na siebie polują i walczą. Jednak w przyrodzie żadna relacja nie jest oddzielona od innych relacji. Wszystkie wpływają na siebie nawzajem. Nie istnieje czysta walka o byt, w oderwaniu od całego ekosystemu. W takim sensie mucha, rekin, jeleń, pokrzywa i bakteria SĄ równe. Mają taką samą przyrodzoną wartość jako elementy całości. Wilk nie ma więcej praw od sarny.

      Usuń
    2. A zabijanie tych, które zjadają zagrożone, dotyczy gatunków inwazyjnych, które jako ludzie przywlekliśmy za sobą we wszystkie unikalne miejsca globu.

      Usuń
    3. Skoro równość to mit Lavinko, to jak pomiatają tobą w pracy bardziej niż innymi, sąd albo policja traktują cię gorzej niż innych w podobnej sytuacji, to nie masz nic przeciwko? A skoro nawet zwierzęta polują, to jak ktoś cię upoluje, zgwałci i spożyje ciała trochę, to też spoko, nie będziesz miała do niego pretensji?
      A przy okazji, gatunki terytorialne, właśnie dlatego znaczą terytoria, żeby ze sobą nie walczyć. Zdarza się to sporadycznie i przeważnie konflikt rozstrzygany jest bezkrwawo. Incydentalnie krwawo i śmiertelnie, w przeciwieństwie do ludzi.

      Usuń
  2. Według mnie aktualnie naważniejsza w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń