Właśnie wróciłam z konferencji "W dziką stronę" organizowanej przez ODE Źródła w ramach projektu pod tym samym tytułem - o edukacji przyrodniczej. O czym było dokładnie - długo by opowiadać, wklejam więc program:
Wiele wystąpień odwoływało się wprost do książki "Ostatnie dziecko lasu" Richarda Louva - książki o zespole deficytu natury, który dotyka coraz większej liczby dzieci
w naszej części świata i który mniej lub bardziej bezpośrednio
jest przyczyną większości dziecięcych problemów – otyłości,
problemów zdrowotnych, zaburzeń psychicznych, a nawet ADHD, które
staje się współczesną epidemią. Louv przytacza wiele badań
potwierdzających, że przyroda to nie tylko produkcja żywności i
tlenu oraz zasoby do wyeksploatowania – kontakt z przyrodą jest
nam niezbędny do funkcjonowania, jest warunkiem zdrowia (również
psychicznego), jest też niezbędny dzieciom do prawidłowego
rozwoju. Tymczasem obecnie dorastające pokolenie jest konsekwentnie
od przyrody odcinane, nie tylko przez telewizję i komputer, ale też
przez samych dorosłych, którzy w obsesji kontrolowania i
zarządzania dzieciństwem pozbawiają swoje potomstwo czegoś bardzo
ważnego. Przyroda jawi się jako niekontrolowana i groźna, pełna
niebezpieczeństw, a bliski, spontaniczny kontakt z nią jest nie
tylko ograniczany, ale wręcz kryminalizowany. „Syndrom Baby Jagi”
pogłębiają też środki masowego przekazu, podsycające lęk
makabrycznymi obrazami.
Właśnie o "syndromie Baby Jagi" mówiłam w swoim wystąpienu. Przeprowadziłam niewielką ankietę wśród rodziców dzieci w wieku szkolnym - ankietę o tym, jak dzieciaki spędzają czas, ale też o obawach rodziców związanych z przyrodą. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że ponad 30% ankietowanych uważa pola uprawne za nieodpowiednie miejsce na spacery z dziećmi, ponad 50% nie pozwoliłaby bawić się tam swoim dzieciom samodzielnie. Moje dzieciństwo spędziłam włócząc się po polach, wędrując miedzami, leżąc wśród falujących zbóż... 30% dzieci nigdy nie było w podmokłym, wilgotnym lesie łęgowym, kolejne 30% bywa tam nie częściej niż raz na kilka lat.
No to my poszliśmy przedwczoraj.
* * * * * * *
- Mama, a chodźmy do tego lasu, gdzie są bagna po obu stronach drogi, a na końcu rzeka i pomost!
- No dobra, ale tam nie ma jadalnych grzybów. Nic nie nazbieramy.
- Ale ja nie chcę zbierać grzybów, ja chcę do lasu z bagnami.
No to poszliśmy do lasu z bagnami. Nieodpowiedniego dla dzieci według 35% respondentów.
Bagna rzeczywiście były.
Ale były też bagienka w odpowiedniej skali.
Co - lub kto - może ukrywać się w takiej dziupli?
Wreszcie dotarliśmy do celu (dolina rzeki - nieodpowiednia dla dzieci według 23% respondentów, 15% dzieci nie było nigdy). Mama, a dlaczego woda po jednej stronie mostu jest gładka, a po drugiej falowata? :-)
Mama, zrób mi zdjęcie z tą piękną rzeką...
A działo się to w rezerwacie Kręcki Łęg (i w okolicy), coraz bardziej jesiennie kolorowym... Pamiątkowe zdjęcie pod tablicą w mokrych kaloszach i z jesiennymi łupami.